Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2018

Dystans całkowity:75.80 km (w terenie 2.00 km; 2.64%)
Czas w ruchu:02:42
Średnia prędkość:28.07 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Suma podjazdów:312 m
Suma kalorii:1500 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:75.80 km i 2h 42m
Więcej statystyk
  • DST 75.80km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 28.07km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 312m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Invicible man...

Piątek, 12 października 2018 · dodano: 17.10.2018 | Komentarze 1

To miał być zwykły (może nie jakich wiele, bo w tym roku trochę zaniedbał jazdy do pracy rowerem) wyjazd pracowy. Dom - praca - dom. Ot, miła alternatywa do stania w korku, bo Poznań ostro utrudnia mi dojazd do pracy. 

Rano... wszystko szło pięknie do Malty. Niestety, zjeżdżając nad jezioro mam do pokonania odcinek, na którym mogę jechać albo drogą szybkiego ruchu (ograniczenie do 70, których nikt tam nie przestrzega; zakazu dla rowerów tam nie ma, ale jedzie się z duszą na ramieniu) albo po klasycznym, pokancerowanym chodniku rodem z lat 80-tych, gdzie do wyboru jest albo ekwilibrystyka rodem z cyrku, albo spacer z rowerem. Spacerować mi się nie chciało, więc... skończyło się przetrzaśnięciem dętki i ... jak się potem okazało chyba też uszkodzeniem opony... słabo się zaczął ten niby piękny dzień.

 W pracy poprawiłem wymienioną naprędce dętkę, dopompowałem powietrza... opona dalej wyglądała podejrzanie... i bez zapasu ruszyłem do domu. Było okej... choć znowu przed końcem jazdy adrenalina skoczyła mi na poziom najwyższy. Tu, za przejazdem kolejowym w Szczodrzykowie (to stacja PKP Kórnik) jadąc prawidłowo w stronę Kórnika zaliczyłem... czołówkę z autem. Czerwone BMW jadące w przeciwną do mnie stronę zjechało na mój pas ruchu i zajechało mi centralnie drogę. Nacisnąłem klamki, ale to były ułamki sekund... jechałem może ze 30 km/h a ten geniusz po prostu wjechał na mój pas i wziął mnie na maskę. Ratowałem się na tyle, na ile to możliwe, wiedząc, że uderzę udało mi się skręcić lekko w lewo, puścić rower wzdłuż boku auta i spaść plecami na maskę z okrzykiem rozsławionym swego czasu przez rejestrator lotu z Tu-154...

Kierowca wysiał z auta i pierwsze co powiedział: "Ja Pana nie widziałem..." Nie chce mi się tego komentować. 

Szkód w rowerze prawie nie ma (zerwana owijka na kierownicy), choć gdy się pozbierałem i dojechałem pod Oazę, gdzie miałem auto... to znowu zeszło powietrze z koła. Opona definitywnie została uznana za feralną i taki był koniec tego niezbyt miłego dnia.


Kategoria praca