Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

przejażdżki

Dystans całkowity:19872.17 km (w terenie 1267.05 km; 6.38%)
Czas w ruchu:767:30
Średnia prędkość:25.72 km/h
Maksymalna prędkość:457.00 km/h
Suma podjazdów:62540 m
Suma kalorii:503092 kcal
Liczba aktywności:396
Średnio na aktywność:50.18 km i 1h 59m
Więcej statystyk
  • DST 29.75km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 14.88km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 666kcal
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Bibliotekarza

Sobota, 16 czerwca 2018 · dodano: 04.10.2018 | Komentarze 0


Od kilku lat w moim mieście odbywa się coroczny rowerowy Rajd Bibliotekarza. Bierzemy w nim, o ile to możliwe, udział. Czy to prywatnie, czy też w ramach KBR... i tak właśnie było w tym roku, bo dziewczyny z Biblioteki Publicznej, organizujące ten rajd poprosiły nasze Bractwo o pomoc w organizacji. Jam to nie chwaląc się wpadł na pomysł, by nasz przejazd uatrakcyjnić dodatkowo prezentacją podróżnika, a że Krzysiek Sobiecki zgodził się do nas przyjechać i poopowiadać o swoich pasjach, to impreza zapowiadała się przednio. 

I taka była. Na początek spokojna trasa wokół Kórnika, tak, by każdy maniak rowerów i książek mógł ją przejechać... trochę asfaltu, trochę szutrowych, leśnych dróg... wszystko szło niezwykle sprawnie i szybko dojechaliśmy do KOK-u. Tam czekał na rowerzystów poczęstunek i prezentacja Krzyśka. Wypadła świetnie i sądzę, że kolejny "Bibliotekarz" też powinien być zorganizowany właśnie w taki sposób. Idealnie się to pokrywa z dodatkową działalnością Pań Bibliotekarek, które wszak w Kórniku cyklicznie organizują spotkania w ramach "Klubu Podróżnika". No, ale to opowieść na inną okazję. 



Po zakończonym rajdzie wróciliśmy do domu i... resztę dopowiem w kolejnym wpisie.




  • DST 60.57km
  • Czas 01:59
  • VAVG 30.54km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1193kcal
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zdążyć...

Środa, 13 czerwca 2018 · dodano: 03.10.2018 | Komentarze 0

... przed deszczem. Udało się.




  • DST 54.21km
  • Czas 01:50
  • VAVG 29.57km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 996kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozkręcanie nóżek...

Wtorek, 12 czerwca 2018 · dodano: 03.10.2018 | Komentarze 0

... ze Szczepanem. Nóżek, bo ręka cały czas zdrętwiała. Dziury na MP 2018 dały mi w kość jak nigdy...




  • DST 58.20km
  • Czas 01:55
  • VAVG 30.37km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 1180kcal
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatki przed MP

Wtorek, 5 czerwca 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 0

W weekend kolejny Maraton Podróżnika. Tym razem bez jakiejś napinki górskiej trasa jest dość łatwa, więc można sobie pojeździć przed imprezą. To pojechałem, Rossim, bo Pinarelka na przeglądzie...


Kategoria przejażdżki


  • DST 66.33km
  • Czas 02:12
  • VAVG 30.15km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1337kcal
  • Podjazdy 281m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Warty, czyli jedna górka, dwa promy, kilka pałaców i zabytkowych kościołów...

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 08.05.2018 | Komentarze 1

... czyli takie jedno urocze popołudnie sponsorowane przez Klasykę w Niedzielny Poranek. Mimo, iż to popołudnie, ale nie bądźmy drobiazgowi...

Szczerze powiedziawszy jest to jeden z piękniejszych terenów, które w naszej części Wielkopolski nadają się na rower. Widokowo - nawet z pozycji szosówki jest tam urokliwie. Co kawałek ładne, zabytkowe miasteczko, pałacyk albo kościółek, wszystko naznaczone historią i tą dalszą, i tą bliższą.

Miałem dziś niespełna trzygodzinną przerwę na rower, wynikającą z zaproszenia córki na urodziny w Czarnym Piątkowie. Mogłem oczywiście spędzić ten czas z innymi rodzicami zażerając się kiełbasą z grilla... ale jakoś mi się to nie konweniowało z taką piękną niedzielną pogodą.

Większość tras miałem już wcześniej objechanych, nie musiałem więc nawet kreślić specjalnego śladu wycieczki, wystarczyło dostarczyć córkę na plac zabaw, wsiąść na rower i pojechać.

Miłosław, pierwszy pałac Mielżyńskich na mojej trasie przemykam z założeniem, że fotkę zrobię na powrocie. Co prawda... może to być wówczas problem, jak nie załapię się na drugi prom (bo znam godziny działania tylko Pogorzelicy, zaś tego w Orzechowie zapomniałem sprawdzić planując wycieczkę), ale... najwyżej będzie trzeba ostatnie km cisnąć na maxa. W każdym bądź razie wyjeżdżam dziurawą szosą na Pyzdry i przez dłuższą chwilę korci mnie, by pojechać do tego niezwykle zasłużonego w historii Królestwa Polskiego miasteczka. Ale rozsądek przeważa - musiałbym wtedy prawie całą wycieczkę jechać na maxa... a to, delikatnie mówiąc... nie bardzo mi się uśmiecha.

Skręcam więc w stronę Nowej Wsi Podgórnej i dojeżdżam do promu akurat, gdy cumuje on na południowym brzegu Warty. Trochę więc trwa, zanim powróci na mój brzeg, ale... aż tak mi się nie śpieszy. Wreszcie - płyniemy, a ja podpytuję obsługę o godziny działania pobliskiej przeprawy w Orzechowie. Do 16... zatem nie ma parcia, mogę sobie spokojnie krążyć po okolicy, wrócę akurat, by odebrać córcię.

Zaraz za przeprawą - pierwszy przystanek, bo położony na łęgach kościółek w Pogorzelicy zawsze domaga się uwagi. Szczęśliwie nie słychać z żadnej strony odgłosów cywilizacji, toteż znad łąk niesie się śpiew ptaków i zapach skoszonej trawy. Droga na wałach nęci że hej... oj, pojechałbym sobie w teren tutaj, bo trasy offowe w Dolinie Warty są jeszcze przyjemniejsze, niż te, które będę śmigał szosą. Robię foty, najpierw wspomnianej świątyni, potem skrytego za drzewami mostku i ruszam do Śmiełowa.

Mieszczący muzeum mickiewiczowskie stary, klasycystyczny pałac Gorzeńskich jest jednym z trzech miejsc, na których odcisnął swe piętno okres napoleoński, a które odwiedzę dziś. Przystaję dosłownie na moment, by zrobić pamiątkowe zdjęcie, ale.. i tak jest mi niezwykle miło porozkoszować się wyjątkowością tego miejsca. W przeciwieństwie do mojego Kórnika Śmiełów... to oaza spokoju i ciszy. Na pobliskim parkingu przycupnęło ledwie pięć samochodów, a w pałacowym parku... nie ma nikogo. Zadziwiające.. siedzę sobie chwilę na murku, słuchając nokturnu cis-moll... Janusz Olejniczak na fortepianie i Tomasz Strahl na wiolonczeli nie pozwalają tak ot, wyjść i pojechać w dal. Dopiero gdy milkną ostatnie nuty... na pobliskim parkingu trzaskają drzwi auta - znak, że chwila zadumy się skończyła. I czas mknąć dalej. Na jedyną tego dnia górkę...

Decyduję się ją machnąć twardo, z blatu i ... no trochę mnie to męczy. Ale nie zmęczenie, a tłok, bo akurat na punkcie widokowym zatrzymało się kilka motocykli, powodują, że nie staję w miejscu, które w sumie powinienem uwiecznić (po raz kolejny z rzędu). Zjeżdżam długim, przyjemnym zjazdem do Żerkowa, a tam skręcam od razu w prawo i.. wreszcie zaczynam, po prawie 30 km jechać z wiatrem. Samo się kręci...

W słuchawkach II koncert f-moll, Rafał Blechacz z towarzyszeniem Royal Concertgebouw Orchestra pod Jerzym Semkowem... ech, aż chce się jechać. Nawet gdy nawracam pod wiatr w stronę Dębna ... zaiste, samo się kręci. Wjeżdżam do wsi, przystaję przy świeżo odremontowanym gotyckim kościółku. Wejść do środka nie idzie, ale to i tak odmiana względem moich wcześniejszych wizyt w tym miejscu. Od kilku lat ciągle wokół świątyni (albo klasycystycznej dzwonnicy, swoją drogą ciekawe jest to zderzenie stylów) stały jakieś rusztowania. Tym razem jest pusto i co tu dużo klawiaturzyć - warto było tędy jechać. Robię foty, wyjeżdżam ze wsi i jeszcze raz przystaję nad Wartą, na tamtejszych wałach. Widok, pozbawiony znaków współczesności może przenieść obserwatora o kilka wieków wstecz. Nie potrzeba do tego zbyt wielkiej wyobraźni.

Zjeżdżam nad Wartę, do przeprawy... zrobiło się ciepło i na drogi wychynęli też motocykliści. Pierdząc więc tymi swoimi potworami skutecznie przywracają mnie do rzeczywistości. Nad rzeką zresztą obsługa promu uznała, że cisza, tudzież śpiew ptaków, ewentualnie plusk wody to nuda i z pobliskiego auta pobrzmiewa odpalony na maksa muzyczny zgiełk współczesności. Przebijają się nawet przez delikatnie pobrzmiewające preludia chopinowskie, które akurat zagrały w moich słuchawkach. Mam więc sporą motywację, by zniknąć stamtąd najszybciej jak się da...

Trochę wieje, ale kończy się druga godzina mojej jazdy, wkrótce będę musiał wracać. Jadę więc w stronę Miłosławia, przystaję przy pałacu (zgodnie z założeniami z początku jazdy), robię fotki, po czym przez miłosławski rynek śmigam do Winnej Góry. Dziedzina starego masona to ostatni z punktów wycieczki, ale... zanim tam dojadę dróżnik opuszcza szlabany, pociąg przejeżdża, a potem stoimy... z 10 minut i nic się nie dzieje. Gdy coraz bardziej nerwowi kierowcy zaczynają trąbić... szlabany, ot, po prostu podnoszą się... dlaczego tyle czekaliśmy? Może ktoś musiał dokończyć obiad?

Mimo zwłoki czasowej w Winnej Górzeprzystaję przy pałacu gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Tradycyjnie brama jest zamknięta, wokół żywej duszy. Podobno mają go otworzyć dla zwiedzających... zobaczymy. Jeszcze tylko kilka km, jazda wśród typowo wielkopolskich widoków: kwitnące o tej porze roku rzepaki przypominają, że jest już prawie maj. Wyjątkowo... ciepły maj...

Do agro, gdzie córka wraz z koleżankami i kolegami świętuje urodziny zjeżdżam 20 minut przez czasem. Akurat, by się ochędożyć, spakować rower i ... wracać do domu. Bajkowa niedziela...


Kategoria przejażdżki


  • DST 38.45km
  • Czas 01:17
  • VAVG 29.96km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 775kcal
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół komina z Grzegorzem

Środa, 18 kwietnia 2018 · dodano: 19.04.2018 | Komentarze 0

Mieliśmy z Pudlem jechać we wtorek, ale za późno odebrał wiadomość. To pojechaliśmy następnego dnia. Tak, żeby pogadać...


Kategoria przejażdżki


  • DST 47.17km
  • Czas 01:35
  • VAVG 29.79km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 935kcal
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez spiny...

Wtorek, 17 kwietnia 2018 · dodano: 19.04.2018 | Komentarze 3

... bo W(y)prawka Kaszubska już w najbliższy weekend, więc nie ma co żyłować sił. Nikt nie chciał jechać, to się sam pokulałem po okolicy...


Kategoria przejażdżki


  • DST 56.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 29.47km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1111kcal
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popołudniówka ze Szczepanem

Czwartek, 12 kwietnia 2018 · dodano: 19.04.2018 | Komentarze 1

Ciepło, jasno, przyjemnie. Jeszcze w pracy będąc umówiliśmy się z sąsiadem na szybkie 2h po okolicy i takoż uczynilim. Jazda była z tych rekreacyjnych, bez specjalnego parcia na wynik. Najs... jednym słowem. A, udało mi się nie zapomnieć o czujniku tętna, więc średnie 146 to bardzo przyzwoicie  jak takiego starego człowieka...


Kategoria KBR, przejażdżki


  • DST 35.20km
  • Czas 01:10
  • VAVG 30.17km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 704kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Iść, nie iść, a potem, że czasu mało...

Czwartek, 5 kwietnia 2018 · dodano: 10.04.2018 | Komentarze 1

Nie mogłem się zdecydować. W końcu rozsądek przeważył i pojechałem. I jakoś tak samo poszło...


Kategoria przejażdżki


  • DST 103.13km
  • Czas 03:35
  • VAVG 28.78km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 2033kcal
  • Podjazdy 380m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątunio...

Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 04.04.2018 | Komentarze 0

... było wolne, to żal nie skorzystać. Zwłaszcza, że zapowiadana prognoza się sprawdziła i ranek przedświąteczny okazał się być słoneczny. I chłodny, ale... kto by tam zwracał uwagę, że jest 2 stopnie? Umówiliśmy się dzień wcześniej z Oraczem (hehe) i równo o ósmej ruszyliśmy w trasę.

Trasa, jak trasa, wokół komina, trochę chłodno, trochę wietrznie... a Mikołaj, w efekcie przebytej niedawno kontuzji ręki miał braki w jeżdżeniu, więc tylko do pewnego momentu szło nam całkiem nieźle. Bo potem przestało. Przestało, bo raz - że ta kontuzja, a dwa, że mój towarzysz uparł się przejechać setunię na skromnym śniadanku rano. Efekt... po 70 km stracił zupełnie siły i tyle nam wyszło z naparzania. Koniec końców się lekko rozjechaliśmy i samą końcówkę trasy pokonaliśmy solo.


Kategoria przejażdżki, KBR