Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:1139.34 km (w terenie 36.80 km; 3.23%)
Czas w ruchu:41:42
Średnia prędkość:26.77 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Suma podjazdów:2557 m
Suma kalorii:31359 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:56.97 km i 2h 19m
Więcej statystyk
  • DST 34.14km
  • Czas 01:11
  • VAVG 28.85km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 740kcal
  • Podjazdy 22m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

P07

Wtorek, 27 października 2015 · dodano: 27.10.2015 | Komentarze 0

Krótko. Trzeba się przyzwyczaić póki co.


Kategoria trening


  • DST 43.43km
  • Czas 01:28
  • VAVG 29.61km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 1076kcal
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

P06

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 0

Miałem nie jeździć, ale mnie kolega namówił. Czasu mieliśmy półtorej godziny. Więc w limicie.


Kategoria trening


  • DST 77.15km
  • Czas 02:33
  • VAVG 30.25km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1579kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatki październikowe

Sobota, 24 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 1

Plany rowerowe na sobotę zweryfikowało życie. A właściwie jego "koniec". Skutkiem nagłych wydarzeń okazało się, że sobota to nie będzie dzień rowerowy. Coś mi jednak podpowiadało, że gdybym tak zabrał na na nierowerowy wyjazd... rower, to wcale nie musiałbym go z powrotem wieźć na dachu auta. No przeczucie okazało się być prawdziwe. Najpierw smutny obowiązek pożegnania Kogoś na zawsze, potem wizyta u mamy... i powrót do domu rowerem. Rodzinka autem, a ja wsiadłem na szosówkę i hajda na Wołmontowicze. Trasa - praktycznie taka, jak w styczniu, gdy jechałem do mamy na kawę. Tyle, że w przeciwną stronę.

Gdybym się spieszył, to pojechałbym drogą nr 434. Nie lubię jej jednak, staram się unikać (jako rowerzysta) jeśli tylko mogę. Lepiej nadłożyć trochę km, niż ciągle być mijanym na centymetry przez idiotów. Nadłożenie, poza oczywistą próbą zmniejszenia dystansu do Wąskiego, miało również na celu uniknięcie gostyńskich ścieżek rowerowych. Kilkanaście km po pozbruku miłe nie jest. W każdym razie nie byłoby. No i widokowo zdecydowanie ładniej jest jechać przez Stary Gostyń, aniżeli przez miasto powiatowe.

Zatem - ruszyłem przez Rokosowo, obok słynnej cegielni, z której niewiele zostało. 

W pałacu odbywał się jakiś  festyn (no, już wiem, Hubertus się zbliża). Samochodów od groma, więc nie zatrzymywałem się. Bo i kawałek do domu, a chciałem dotrzeć zanim się zupełnie ściemni. Szybko mijam kolejne wioski, docieram do Starego Gostynia, gdzie na wjeździe, widząc piękne kolory nad torfowiskami robię fotę.

Pamiętam, że gdy jechałem tamtędy z bratem w 2014 roku, to... zjeżdżało się do tej wsi z całkiem ciekawej górki. Oj... dobrze pamiętałem. Fajowa ścianka, jak na Wielkopolskę, na dodatek brana praktycznie od zera (ostry zakręt w prawo, nie widać, czy nie nadjeżdża auto - czyli właściwie trzeba zatrzymać się). No, ładnie. Na górze Daleszyn, a za wioską zjazd. I znów piękne okoliczności przyrody...

A potem jeszcze krótki rzut oka (i obiektywu) na powiat gostyński...

i koniec zabawy w podziwianie, bo słońce zachodzi, średnia spada i trzeba jechać. Dojechałem, zrobiłem kółko po osiedlu, zjawiła się rodzina. Przyjemny koniec dnia.


Kategoria przejażdżki


  • DST 55.10km
  • Czas 01:51
  • VAVG 29.78km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 1724kcal
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

P05

Czwartek, 22 października 2015 · dodano: 22.10.2015 | Komentarze 0

Kółko po pracy. Bez awarii, bez Chopina, z opowieścią o Meekhanie w tle. Fajnie. Ale to już pewnie ostatni taki wyjazd po pracy. 


Kategoria trening


  • DST 15.50km
  • Czas 00:35
  • VAVG 26.57km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 486kcal
  • Podjazdy 12m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pech

Środa, 21 października 2015 · dodano: 21.10.2015 | Komentarze 2

Najpierw po południu lało, a jak już się ściemniło, to przestało. Wylazłem na rower, po 15 km nagle gdzieś za Gądkami poczułem, że chyba coś kółko nie teges. Stanąłem... faktycznie. Na dodatek spsuła się pompka. I tyle było z jazdy.


Kategoria przejażdżki


  • DST 34.06km
  • Czas 01:13
  • VAVG 27.99km/h
  • VMAX 53.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 793kcal
  • Podjazdy 23m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszcz, mgła i muzyka Chopina

Wtorek, 20 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 1

Najpierw była mgła, ale niezbyt gęsta. Wyjechałem, po 10 km się rozpadało. Więc musiałem skrócić trasę, bo zaczynało w butach chlupać. A w słuchawkach Chopin. Szkoda, że koniec. Normalnie - jak żyć?!


Kategoria trening


  • DST 8.20km
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kask

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 5

Pojechaliśmy na "konferencję". Z litości nie powiem kto, co i dlaczego ją organizował. Ale związana była z rowerami. W każdym bądź razie - po wszystkim objechaliśmy Maltę. Znaczy - Jezioro Maltańskie w Poznaniu. Rodzinnie, lekko i przyjemnie. Jesień w pełni, choć pogoda jakaś taka marna. 

Wszystko było ok do czasu. Jechaliśmy sobie już w kierunku auta, ja obok córki. Powoli, spokojnie, blisko. Za blisko. W ułamku sekundy zjechała w moją stronę, nawet nie zdążyłem odbić kierownicą. Koła zaczepiły o siebie i zaczęliśmy się przewracać. Czułem, że lecę na jej stronę, widziałem, że ją przygniotę. Prawie udało się, ale ostatecznie przycisnąłem jej głowę. Aż mnie sparaliżował krzyk.

Nic się nie stało. Nie wiem, co by było, gdybym jej przydusił główkę  do asfaltu, a ona nie miałaby kasku. Poharatany policzek byłby wtedy chyba najmniejszym problemem. Uff... nic się nie stało. No, kask muszę kupić nowy. 

Jeździcie bez kasku? Nigdy tego nie róbcie. Nigdy!




  • DST 54.10km
  • Czas 02:01
  • VAVG 26.83km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 1004kcal
  • Podjazdy 113m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

P04

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 0

Klasyka.


Kategoria trening


  • DST 84.60km
  • Teren 26.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 18.94km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2305kcal
  • Podjazdy 194m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnicki Ring Rowerowy - Rajd

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 17.10.2015 | Komentarze 0

Jak co roku jesienią planowałem, że przejedziemy się Kórnickim Pierścieniem Rowerowym. Trasa nie jest długa, prowadzić na przemian po offroadach i asfalcie, trasę wytyczono bardzo ciekawie - słowem - warto. Zwłaszcza jesienią, gdy jest spora szansa, że deszcz ubije piachy na niektórych odcinkach.

W międzyczasie okazało się, że Grupa Rowerowa Szczytniki - Koninko też ma ochotę na taką trasę. Wystarczyło zatem połączyć siły i ... o 10 rano zameldować na Przystani Rowerowej. 

Pogoda dopisała. No, słońca co prawda nie było, ale nie padało, temperatura też niezła (przy 1,3 stopnia Celsiusa w ubiegłym tygodniu dzisiejsze 12 to jak lato). Ruszyliśmy do Mieczewa przez lasy - jechałem tamtędy dwukrotnie na przełomie wiosny i lata - trasa wówczas była masakrycznie zapiaszczona. Dziś - pełen luksus. Za Mieczewem - niespodzianka. W ubiegłym roku było tam najgorzej, a teraz dukt utwardzono tak, że ani przejazd przez łąki, ani lekki podjazd w lesie nie stanowił problemu. Szybko i w niezłym tempie (jak na rajd) dotarliśmy do Radzewa, a potem do Czmonia. Tam - pierwszy przystanek, bo kilka osób wyraźnie rzuciło się z motyką na słońce. Odczekaliśmy, dojechali. Odpoczęli. Jedziemy.

Za Kalejami znowu zjeżdżamy w las, potem Jeziory Wielkie z krótkim odcinkiem asfaltu i znowu polna droga. Gdzieś między Winną a Bożydarem przystajemy ponownie (aż dojadą najwolniejsi) - przerwę zrobimy sobie w Koszutach. Stamtąd już w sumie blisko.

Przed Kórnikiem przystajemy na naradę, czy jechać na Orlen na kawę, ostatecznie jednak przeważa opcja jazdy na grochówkę i ruszamy dalej. Runowo, Szczodrzykowo... do Robakowa wjeżdżamy lasem, tak jak szlak prowadzi. Jeszcze kładka nad S11 (kilka osób wybiera objazd dla aut zamiast kładki - w tym również najsłabsza w grupie rowerzystka). Czekamy na kładce i widząc, że są już blisko ruszamy. Odbijamy w Borówcu w las i w końcu docieramy na miejsce. 

A potem powrót ze średnią powyżej 30 km/h, bo jak to stwierdził Norbert "...mam już dość takiego wleczenia się na dziś...".


Kategoria przejażdżki


  • DST 71.06km
  • Czas 02:57
  • VAVG 24.09km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 1989kcal
  • Podjazdy 148m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gminobranie z Hansem...

Środa, 14 października 2015 · dodano: 14.10.2015 | Komentarze 0

Witek, znajomy z forum rowerowego jechał ze mną (w gruncie rzeczy, to przede mną) maratońską przymiarkę na Kaszubach. W kwietniu br. Dogoniłem go tam gdzieś w okolicach Pucka, a wszystko dlatego, że rozwalił koło i ukończyć "wyścigu" nie zdołał. Potem, po raz kolejny spotkaliśmy się na MP 2015 r., trasę 300 km przejechał w lepszym czasie (no i stanie) niż ja. Odwiedził mnie później, gdy kurowałem złamany obojczyk - na kilka dni przed organizacją Kórnickiego Maratonu Turystycznego. Umówiliśmy się wówczas na wspólne kręcenie kilometrów. Gdy przyjadę w okolice jego miejsca zamieszkania. Co stało się nawiasem mówiąc - wczoraj.

Pogoda nie rozpieszcza, ale zgadaliśmy się dziś, że jedziemy. W dawnym województwie sieradzkim gmin za dużo zebranych nie mam (w przeciwieństwie do Witka), więc szybko zaplanowałem trasę. Dystansem zbliżoną do wczorajszego kółka - czyli jakieś 80 km. Do miejsca startu podjechaliśmy autami i ze Szczercowa ruszyliśmy podbijać gminy. 

Do Ruśca, z wiatrem, po szerokim i równym poboczu DK 8  jechało się pięknie i szybko. Trasa ekspresowa S8 odciążyła tę arterię i teraz ruch samochodów jest zdecydowanie mniejszy. Dojechaliśmy szybko, skręciliśmy na Konopnicę. Nie padało (choć zanosiło się na deszcz jeszcze w Szczercowie), wiało w plecy. Idealne warunki do jazdy - póki co. 

W Konopnicy mijamy cmentarz wojenny z '39 roku, to kolejne, po szczercowskich bunkrach miejsce, które trzeba będzie odwiedzić za lepszej pogody. Witek przy okazji opowiada historię tych terenów (w to mi graj!): a tu Niemcy wybili pół wsi na wejściu zaraz; a tu - na tych terenach był poligon niemieckich wojsk pancernych; a tu nasi natłukli sporo niemieckich pojazdów... Ani się spostrzegłem, jak na liczniku minęło 45 km i dojechaliśmy do Burzenina. Tu, czując ostre powiewy wiatru ustaliliśmy, że skracamy trasę - jedziemy do Widawy, a stamtąd z powrotem do Szczercowa.

Tak zrobiliśmy. Asfalt równy, ciemno, choć nie tak zimno, jak wczoraj. Przyjemności skończyły się na jakieś 15 km przed metą - zaczęło w końcu padać. Może nie za mocno, ale stale i bardzo irytująco. Dmuchając jednocześnie nieprzyjemnie w twarz. Więc znacznie wolniej niż to zwykle czynię wróciliśmy do miasteczka naszego startu.

Na koniec próbowałem przejechać kawałek na "poziomce". Z górki jakoś mi szło, ale... nie, póki co, to zupełnie nie dla mnie. Ryneczek w Szczercowie - niczym nasz kórnicki. Błyszczał kolorową fontanną...

https://goo.gl/photos/1Utv73hEGUUEDu719