Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 190219 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 8.20km
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kask

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 5

Pojechaliśmy na "konferencję". Z litości nie powiem kto, co i dlaczego ją organizował. Ale związana była z rowerami. W każdym bądź razie - po wszystkim objechaliśmy Maltę. Znaczy - Jezioro Maltańskie w Poznaniu. Rodzinnie, lekko i przyjemnie. Jesień w pełni, choć pogoda jakaś taka marna. 

Wszystko było ok do czasu. Jechaliśmy sobie już w kierunku auta, ja obok córki. Powoli, spokojnie, blisko. Za blisko. W ułamku sekundy zjechała w moją stronę, nawet nie zdążyłem odbić kierownicą. Koła zaczepiły o siebie i zaczęliśmy się przewracać. Czułem, że lecę na jej stronę, widziałem, że ją przygniotę. Prawie udało się, ale ostatecznie przycisnąłem jej głowę. Aż mnie sparaliżował krzyk.

Nic się nie stało. Nie wiem, co by było, gdybym jej przydusił główkę  do asfaltu, a ona nie miałaby kasku. Poharatany policzek byłby wtedy chyba najmniejszym problemem. Uff... nic się nie stało. No, kask muszę kupić nowy. 

Jeździcie bez kasku? Nigdy tego nie róbcie. Nigdy!





Komentarze
Kot
| 11:31 wtorek, 20 października 2015 | linkuj Szczęście, że skończyło się na strachu i (jedynie) rozbitym kasku.
BTW - piękny, różowy strój :)
elizium
| 20:35 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj w sumie i tak się zgadzamy we wszystkim, więc nie ma co drążyć. Napisałem "zawsze", bo tak i już. Choć sam tego dnia jechałem bez kasku. 8 km/h, Lajcik, pusto. Co się może stać...?

Kask należy nosić tam, gdzie może się on przydać. Szkopuł w tym, że na ocenę tego czasami bywa za późno. Stąd taki wpis.
olo
| 20:19 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj Widzisz, są ludzie co nie jedzą mięsa. Wielu z nich swoim życiem pokazało, że może to być bardzo korzystne dla zdrowia. Dla nich jest to oczywiste. Sam uwielbiam żarcie wegetariańskie, ale nie lubię jak wegetarianie wojują o wyrzucenie kotleta do kosza.

Prawidłowa reakcja po glebie nie powinna polegać na zadaniu pytania "co by było gdybym nie miał kasku" (a z reguły tak to wygląda), a "co powinienem zrobić by tej gleby nie było". Jakoś tego drugiego pytania nie zauważam, wszyscy skupiają się na kwestii pobocznej - (skutecznej) ochrony głowy, lekceważąc (nawiasem mówiąc) przy tym ochronę kończyn, kręgosłupa, etc. Widzisz, ja kasku nie miałem, łbem przyryłem w beton i wnioski wyciągnąłem, bynajmniej nie tylko takie ograniczające skutki (kask), a likwidujące przyczyny (koncentracja, mniej nonszalancji, trzeźwa ocena, głupota).

A już otwarcie i zupełnie nie zgodzę się z tym, że bez kasku nie należy jeździć nigdy, bo to piękny slogan, trochę Paolo Coelho, ale wiele z życiem wspólnego nie ma. Kask należy nosić tam, gdzie może się on faktycznie przydać i tutaj trafiasz bezbłędnie, a ja przegrywam 0:1.
elizium
| 18:27 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj Wiesz co, dla mnie to oczywiste. Gdy walniesz się na rowerze, nie masz kasku i nic Ci nie jest - myślisz sobie ''po co?'' Fakt, po co. Wtedy, w czerwcu kask założyłem właśnie na Makowskiej. Na przełęczy. Tuż przed feralnym zjazdem. Czy uderzyłem głową - nie pamietam. I w sumie dobrze, że nie muszę się nad tym zastanawiać, co by było, gdybym nie miał kasku.

A dzieci, jak i dorośli. Albo mają szczęście, albo nie.
olo
| 17:48 poniedziałek, 19 października 2015 | linkuj włożę kij w mrowisko, choć zawsze przy takim wpisie jest to trudne, no bo jak to - wypadek, rozbity kask, a tu jeszcze dziecko, troska ojca. ciężko w ogóle z tym polemizować i aż strach się odezwać.

pomijając, że tutaj chodzi o dziecko, które z natury jest bardziej delikatne i wywrotne na rowerze. w maju przypieprzyłem łbem przy prędkości 25 km/h w beton. Poza obitym ryjem nic mi się nie stało. Jechałem bez kasku, gdybym w nim jechał to też pewnie bym w niebiosa wychwalał jego zalety, jak to on mnie uchronił, że bez niego bym umarł. A nie umarłem, co więcej nie muszę przez to kupować nowego kasku.

Dobrze że młoda miała kask, ale nie lubię w dyskusji o kasku tych "zawsze", albo "nigdy", bez względu czy chodzi o zwolenników jazdy w, lub jazdy bez.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]