Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2018

Dystans całkowity:630.13 km (w terenie 65.00 km; 10.32%)
Czas w ruchu:23:36
Średnia prędkość:26.70 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:2228 m
Suma kalorii:11642 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:57.28 km i 2h 08m
Więcej statystyk
  • DST 64.10km
  • Teren 34.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 21.37km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura -10.0°C
  • Kalorie 1750kcal
  • Podjazdy 251m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnicki Ring na zimowo

Niedziela, 25 lutego 2018 · dodano: 27.02.2018 | Komentarze 2

Zapowiadano od piątku ub. tygodnia zmianę pogody i mrozy. To nie mogło być inaczej - trzeba było zaplanować wyjazd na nasz pierścień rowerowy wokół Kórnika. To przyjemna, terenowo - asfaltowa trasa, którą właśnie w mroźny dzień da się najlepiej (i najszybciej) przejechać. Czemu? Bo są na niej niestety odcinki, na których latem, w suche dni zalegają łachy piachu, a znowuż w innych miejscach, gdy popada... utonąć można w błocie po łydkę. Tak że ten...

Zaplanowaliśmy więc wypad niedzielny, podobnie jak rok temu przy konkretnym mrozie. Prognozy się sprawdziły, rano było -16, ale potem ociepliło się zauważalnie i koniec wyjazdu to było lajtowe -8 stopni. Trasa zmrożona dokumentnie, słońce świeciło i jechało się naprawdę super. 

Spotykamy się na kórnickim rynku (który Rynkiem nie jest), chwilę czekamy na spóźnialskich, po czym ruszamy na trasę. Już za Kórnikiem, na lipowej alei dzwoni Szczepan... dobra, poczekamy na niego i gdy dojeżdża, ruszamy dalej do Koszut. Sporo zamarzniętych kolein, więc jedzie się mimo wszystko wolniej. W końcu docieramy do wspomnianych Koszut, przekraczamy krajówkę i ruszamy na Lorenkę i Jaszkowo. Gruntowa droga jest w całkiem niezłym stanie, dopiero przed samym Jaszkowem znowu pojawiają się wymrożone koleiny... i motywator pies. To chyba najbardziej irytujące zdarzenie tego dnia - te kejtry biegające sobie luzem po całej wsi, bo gospodarze pojechali na sumę. Ech...

W Jeziorach przystajemy na łyk herbatki..., wykorzystuję okazję i zakładam ogrzewacze do rękawic, bo jakoś chłodno zaczyna mi być w dłonie. Ruszamy przez las w kierunku gazowni, a potem do Kalej. W lesie - błotna zmarzlina i to naprawdę spora. Próbuję ją pokonać inną trasą niż zwykle, to jednak był głupi pomysł. Nierówność terenu musza mnie (i Szczepana, jadącego za mną) do wypięcia się z bloków i dość powolnej jazdy - w międzyczasie Fanky i Zbyszek odjeżdżają nam o jakieś 200 metrów i trzeba ich gonić. Od Kalej... lekko zmienia się wiatr, zaczyna nie przeszkadzać, a nawet pomagać, jednak wszystko co dobre, musi się skończyć. Od Radzewa do Dworzysk, zanim zjedziemy z asfaltu w teren i schowamy się w lesie - dmucha już w twarz elegancko i ciężko jechać powyżej 22-23 km/h. Na szczęście zjeżdżamy w zakrytą drzewami dolinkę, gdzie robi się zauważalnie chłodniej, ale przynajmniej jakby mniej wieje. Wjeżdżamy do Mieczewa, przystajemy na herbatkę i batonika. Fanky doładowuje komórkę, a ja pykam fotkę. 

Dalej przez las do Kamionek - na szczęście drzewa chronią przed wiejącym w twarz wiatrem. Gdy wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń - dostajemy fangę bez taryfy ulgowej, Ciśniemy trochę z Piotrem, by schować się w borówieckim lasku, ale wtedy Szczepan usłużnie donosi, że zgubiliśmy Zbyszka. Trza czekać.

Jazda w lesie pozwala odpocząć, a za Robakowem szeroka leśna droga to jeden z fajniejszych odcinków całego ringu. Dopiero po wyjeździe z lasu znowu wiatr daje nam popalić i w Szczodrzykowie Zbyszek oznajmia, że zostaje w sklepie i mamy na niego nie czekać. Ok, skoro tak, to jedziemy, wszak zostało jakieś 11 km do celu. Halsujemy trochę na odcinku do Pierzchna, ale po nawrotce w kierunku Kórnika ostatnie cztery km to jazda z wiatrem w plecy. Bajka. Wjeżdżamy do Kórnika, przed rynkiem spotykamy Zbyszka, który skrócił trasę i ... koniec. Potem jeszcze powrót promenadą do domu i ciepła kawka z ciachem. 


Kategoria KBR, teren


  • DST 60.10km
  • Czas 02:05
  • VAVG 28.85km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 168kcal
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wikiński trip

Piątek, 23 lutego 2018 · dodano: 23.02.2018 | Komentarze 0

Wolne, to pojechałem. Idzie ta zima, na upartego cholera, ale idzie.


Kategoria przejażdżki


  • DST 40.30km
  • Czas 01:26
  • VAVG 28.12km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 741kcal
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnickie "Gassy" again

Czwartek, 22 lutego 2018 · dodano: 23.02.2018 | Komentarze 0

Zimno, wiatr i śnieg. Cholerna zima...


Kategoria przejażdżki


  • DST 40.50km
  • Czas 01:25
  • VAVG 28.59km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 741kcal
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnickie "Gassy"...

Wtorek, 20 lutego 2018 · dodano: 23.02.2018 | Komentarze 3

... tylko więcej "gór", bo dwa razy wiadukt po drodze...


Kategoria przejażdżki


  • DST 65.40km
  • Czas 02:10
  • VAVG 30.18km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1290kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przejażdżka z Pawłem..

Niedziela, 18 lutego 2018 · dodano: 19.02.2018 | Komentarze 0

... jak za starych dobrych lat. Jakoś nikt z KBR nie chciał do nas dołączyć, niewiada dlaczego. To pojechalim we dwóch, obyczajnie pogadać sobie o planach na ten rok.


Kategoria KBR, przejażdżki


  • DST 67.30km
  • Czas 02:25
  • VAVG 27.85km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 1241kcal
  • Podjazdy 223m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaro, buro, syfiato inc. myjka na koniec

Sobota, 17 lutego 2018 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 1

Się pojechało. Tylu szoszonów w bractwie, a nikt się na sobotę nie pisał, więc trza się było zebrać samemu. Mokro, wietrznie... do Trzykolnych Młynów jakoś nie mogłem się zebrać na równą jazdę. Potem - też nic lepiej, bo dziury w szosie do Czmońca okrutne. Ciekawe, kiedy doczekamy się remontu tej drogi. Jak już się zrobiło równiej na jezdni, to szło utrzymać przyzwoite tempo, mimo wiatru w twarz.

Od Śremu boczny, lekko sprzyjający wiatr, ale też ruch na DW 432 zauważalnie większy. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie odbić na Mechlin, ale ostatecznie wybrałem prostą do Zaniemyśla. Tam już tradycyjnie kółko wokół jeziora i pętelka na Czarnotki, które jedzie się niezwykle przyjemnie za sprawą wyremontowanej drogi. Za to powrót do Śniecisk już dramatycznie - zima ostro obeszła się z asfaltem za Czarnotkami.

Na końcówce - ostre hamowanie, bo przy drodze stały żurawie. Piski hamulców i lekki ślizg na mokrym asfalcie zaskutkował szybką ucieczką ptaków, ale i tak udało się je uwiecznić na zdjęciu (co widać).

Oczywiście po wszystkim trzeba było jeszcze poczołgać się na myjkę, bo rower schlastany był dokumentnie...


Kategoria przejażdżki


  • DST 73.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 29.20km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 1388kcal
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

A na koniec urlopu...

Piątek, 16 lutego 2018 · dodano: 17.02.2018 | Komentarze 0

... rower. Zaczęły się ferie w Wielkopolsce, a skoro tak, to przyszło odpocząć od roweru. Na szczęście dopisała pogoda (znaczy się: śnieg leżał) i pośmigaliśmy z rodzinką na nartach. Te kilka dni przyjemności jednak szybko minęły, wróciliśmy, a ja zdążyłem się przejechać na godzinkę do stolycy. Więc piątkową końcówkę urlopu miałem już tylko (prawie) dla siebie. Machnąłem trasę wokół komina, jak to zwykle ostatnio. Na Rossim, bo niestety jakiś syf zalega wielkopolskie drogi (coś tak między piaskiem a solą) i szkoda wyprowadzać na spacer Pinarelkę. Tydzień niejeżdżenia spowodował, że jakoś ciężko mi się jechało. No, ale w końcu tysiąc przekroczony w tym roku...


Kategoria przejażdżki


  • DST 58.80km
  • Czas 02:10
  • VAVG 27.14km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 889kcal
  • Podjazdy 151m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze Szczepanem

Środa, 7 lutego 2018 · dodano: 08.02.2018 | Komentarze 2

Gdybym miał iść sam, tobym się nie wybrał. Ale skorośmy się umówili, to trza się było ruszyć z kanapy. Chłodek trochę, Szczepan odpadał chwilami, więc trzeba było poczekać. Generalnie - lajtowo. 

Jedyny pozytyw... ruszyliśmy jeszcze za dnia i pierwsze pół godziny było całkiem miłą odmianą po nocnych naparzankach z ostatnich tygodni.


Kategoria KBR, przejażdżki


  • DST 45.23km
  • Czas 01:40
  • VAVG 27.14km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Kalorie 758kcal
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziwne...

Poniedziałek, 5 lutego 2018 · dodano: 06.02.2018 | Komentarze 1

Taki trochę iwningrajd. Czas jest już taki, że udaje się wrócić z pracy "za dnia", ale dziś, zanim się ogarnąłem ze wszystkim, co było do zrobienia, słońce zaszło, temperatura spadła i zrobiło się jakoś tak nieprzyjemnie. By tak rzec... zimowo?

Z tego też powodu naszła mnie taka dziwna ochota, by nie wyściubić nosa z domu, ale... to głupi był pomysł. Ubrałem się i pojechałem. I dobrze, bo fajnie było. I nie padało. Pierwszy raz nie pamiętam od kiedy...


Kategoria przejażdżki


  • DST 60.20km
  • Teren 31.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 21.25km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 1578kcal
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łinta, łinta...

Sobota, 3 lutego 2018 · dodano: 04.02.2018 | Komentarze 1

Od rana po okolicznych drogach śmigali szoszoni. Ale w sobotę rano u mnie zawsze słabo z czasem... dopiero po balecie Ludwiczki zwykle mogę ruszyć na objazd okolic. Dziś umówiliśmy się z Fankym. Na wypad do Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Wyjeżdżam z domu, robi się pochmurno. Rynek w Kórniku, Mościenica i wreszcie lasy, którymi dojedziemy aż do Rogalina. Niektórymi ścieżkami jadę po raz pierwszy... Piotr chyba też, bo przelatujemy przesiekę, z której widać całkiem fajną górkę w lesie. Nawrotka i dzida... no, po piasku całkiem przyjemnie się człowiek zmęczył. Potem - przez ową górkę - trochę kluczenia po lesie, ale ostatecznie wyjeżdżamy na asfalt w Rogalinie, na wysokości "kamienia". Teraz już prosto do Mosiny.
Pożogowo robimy zwykłym podjazdem szosowców, a potem zjeżdżamy w dół brukiem, w kierunku jeziora. Niestety sporo tam błota, więc przynajmniej ja jadę zachowawczo. Piotr ma szersze opony, więc śmiga bez oporów. Zjeżdżamy nad Jezioro Góreckie, sporo tu spacerowiczów jak na taką niezbyt przyjazną pogodę. Aż jestem zdziwiony. Gdy wreszcie wyjedziemy na parking przy WPN... zaczyna kropić. No tak, przecież dawno nie padało.
Kropi coraz mocniej, zawracamy więc i zjeżdżamy do szosy, którą dotrzemy do Puszczykowa. Tam zaliczamy najniebezpieczniejszą sytuację na całym wyjeździe - idiota w dostawczaku mija mnie na centymetry, aż podmuch zrzuca mnie z asfaltu. Śpieszyło się debilowi...
Przed mostem w Rogalinku - korek. Obstawiamy traktor, potem rowerzystów, na koniec policję traktującą kierowców balonikami... a okazuje się, że centralnie na moście motocyklista wpadł pod auto. Nikomu się nic nie stało, co - patrząc na rozbite pojazdy jest bardzo dziwne - jednak ruch się od razu tamuje. Mijamy miejsce zdarzenia i jedziemy w kierunku Rogalina. Już tam, przy dębach mija nas jadąca na sygnale straż pożarna. Ani chybi zasuwają do tego wypadku na moście. W Rogalinie też wreszcie zapadają dwie ważne decyzje.
Najpierw pogoda się decyduje i z nieba, zamiast siąpiącego deszczu zaczyna padać konkretny śnieg z deszczem. Na takie dictum Fanky decyduje się jechać wprost do Kórnika, więc ja odbijam w Świątnikach na Radzewice, bo stamtąd mam jednak bliżej do domu. Wjeżdżam już konkretnie mokry, co w sumie nie powinno mnie specjalnie dziwić. Zima, zima, winter winter... niech ją cholera. Ja już chcę ciepłej, przyjemnej i suchej wiosny.


Kategoria KBR, przejażdżki, teren