Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 190219 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 60.60km
  • Czas 02:15
  • VAVG 26.93km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1099kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie bez napinki

Niedziela, 9 kwietnia 2017 · dodano: 10.04.2017 | Komentarze 0


Kategoria przejażdżki


  • DST 60.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 26.80km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1095kcal
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kwiecień wreszcie...

Sobota, 8 kwietnia 2017 · dodano: 10.04.2017 | Komentarze 0

... po dwóch tygodniach choroby. Kurde, jeździłem zimą, w deszczu, a przeziębiłem się wiosną, właściwie nie wiem dlaczego. Powrót na rower delikatnie, byle się nie spocić...


Kategoria przejażdżki


  • DST 73.40km
  • Czas 02:30
  • VAVG 29.36km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1522kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnia sobota...

Sobota, 25 marca 2017 · dodano: 28.03.2017 | Komentarze 0

Już z symptomami przeziębienia szybka przejażdżka z sąsiadem. Byłoby nieźle, gdyby jeszcze nie ten kaszel. Mogłem w sumie nie jechać, ale pewnie i tak skończyłoby się chorobą. Jak w niedzielę. Więc może dobrze, że się wybraliśmy? A na Czarnotkach zabrakło nam 2 sekund do wyrównania KOMA. Wrrr...


Kategoria KBR, przejażdżki


  • DST 88.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 28.24km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1735kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosennie i... bezmyślnie

Środa, 22 marca 2017 · dodano: 23.03.2017 | Komentarze 1

Udało się wcześniej wrócić z pracy, pogoda piękna, więc w trasę. Pierwszy raz w tym roku tak zupełnie na lekko i bez obciążeń. Pojechałem i po 20 km zorientowałem się, że nie wziąłem ani picia, ani jedzenia, ani pieniędzy... I to by było na tyle, jeśli chodzi o koksowanie. Z ledwością doczłapałem się do domu, nie mając już zupełnie sił, by dokręcić do pełnej setki. Brawo, kurde ja!

A, no i jakby co - wiem, gdzie szukać Wiosny ;)



Kategoria przejażdżki


  • DST 3.10km
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakupy

Poniedziałek, 20 marca 2017 · dodano: 21.03.2017 | Komentarze 0

... jak w temacie.


Kategoria przejażdżki


  • DST 70.30km
  • Czas 02:30
  • VAVG 28.12km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 1238kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka...

Poniedziałek, 20 marca 2017 · dodano: 21.03.2017 | Komentarze 0

... wokół domu. Popołudniowo, by nie dać się zmoczyć. I nawet udało się.


Kategoria przejażdżki


  • DST 36.70km
  • Teren 9.60km
  • Czas 02:10
  • VAVG 16.94km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 580kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Rodzinny...

Niedziela, 19 marca 2017 · dodano: 21.03.2017 | Komentarze 0

... na pożegnanie zimy i powitanie wiosny. Warunki kiepskie, jak na taką imprezę (te sobotnie ulewy i wichura), zimno, bo 2 stopnie z rana wystraszyły uczestników i tak z zapisanych 130 osób zjawiło się około 50 rowerzystów. Impreza udana, miejmy nadzieję, że kolejne będą w lepszej pogodzie. 




  • DST 70.10km
  • Czas 02:25
  • VAVG 29.01km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1356kcal
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

A po pracy... rowerek.

Czwartek, 16 marca 2017 · dodano: 16.03.2017 | Komentarze 0

Pierwszy raz w tym roku za dnia. Ależ miodzio.


Kategoria przejażdżki


  • DST 59.90km
  • Czas 02:14
  • VAVG 26.82km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1128kcal
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt Rossi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testowo

Wtorek, 14 marca 2017 · dodano: 15.03.2017 | Komentarze 0

Po doświadczeniach z BBT (jechałem je - kto czytał, ten wie) na siodle z mojego Zethosa doszedłem do wniosku, że czas zmienić coś w szosie na stałe. Znaczy się, zmienić siodełko. Ten mój niby to taki super Fizik twardy jest jak cholera, więc na początek kupiłem żelowe siodełko szosowe, profilowane dla starszych panów i założyłem. Jak zwykle... zanim je ustawie pewnie minie dobrych 100 km, ale po dwóch wyjazdach, w tym jednym takim ponad 50 km stwierdzam, że jest nieźle. Dużo lepiej niż na Fiziku, a że nowe siodło jest cięższe od niego o 100g... pfff. Sytuacja jest, że tak powiem - rozwojowa.


Kategoria przejażdżki


  • DST 141.60km
  • Teren 6.00km
  • Czas 06:20
  • VAVG 22.36km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 2498kcal
  • Podjazdy 455m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Osieczna, tam i z powrotem po... miód.

Niedziela, 12 marca 2017 · dodano: 12.03.2017 | Komentarze 2

Właściwie nie mogliśmy się już doczekać. Końca zimy, początku sezonu itp. przyjemnych rowerowo rzeczy. Prawda, że jeździliśmy sobie (my, czyli KBR) po okolicy jakieś tam trasy, ale jednakowoż to wszystko było za mało / za szybko i zbyt zimno. Gdy więc pojawiła się kolejna zapowiedź ładnej pogody w marcu, plany na wyjazd dalszy od razu nabrały rozpędu. Pojawił się cel (Fanky: "skończył mi się miód i muszę kupić nowy zapas"), pojawiła się trasa (Jędrzej: "może tak do Osiecznej, bez napinki?")... wystarczyło jedynie ogłosić wydarzenie na fejsie (bo uznaliśmy, że zrobimy - skoro ma być bez napinki - z tego publiczny wyjazd) i czekać na odzew. A czekać długo nie trzeba było.

W niedzielny poranek na kórnickim rynku pojawiło się... 14 rowerzystów! W marcu, jak na planowany około 150 km rajd to całkiem przyzwoita liczba. Dwójka kolejnych miała do nas dołączyć na trasie, w Czmońcu. Nieźle. Trzeba było jechać na dwie grupy, by poruszać się po drodze zgodnie z przepisami. Zrobiliśmy pamiątkową fotkę pod ratuszem i w drogę. Póki co z wiatrem do Radzewa i potem, wzdłuż nadwarciańskiej doliny w kierunku Śremu.

Tamteż docieramy praktycznie bez stawania. W starym korycie Warty sporo wody, w nowym, pośrodku miasta stan też dość wysoki. Przekraczamy rzekę i jedziemy w kierunku na Błociszewo. Gdzieś po drodze doganiają nas pędzący szoszoni... chłopaki i dziewczyny na szosach natychmiast do nich doskakują i wiozą się jakąś chwilę, my na crossowych rowerkach grzecznie zostajemy w tyle. Potem szosowcy skręcają na Mosinę, a my w końcu docieramy do Błociszewa, gdzie wita nas piękny drewniany kościółek pw. św. Michała, a zza płotu oznaki wiosny w przypałacowym parku.

Pałac w Błociszewie niestety niedostępny dla zwiedzających (ano, tak się utarło, że oglądamy i fotografujemy te prywatne "domy" trochę z nadmierną nachalnością)... jednak podjeżdżam pod bramę i robię szybką fotę. Szybką, bo groźnie spogląda na mnie kamera monitoringu. To z jednej strony zrozumiałe, a z drugiej trochę szkoda, że taki pięknym majątek Kęszyckich nie pozwala nacieszyć się szerszej publice. Nie ma co zwklekać - ruszamy więc dalej, by wkrótce dotrzeć do kościańskich włości rodziny Chłapowskich w Turwi. To zresztą okolice Parku Krajobrazowego im. gen. Dezyderego Chłapowskiego, bogatego fauną i florą, a dodatkowo mocno wyeksponowanego rowerowo, za sprawą Ziemiańskiego Szlaku Rowerowego oraz Wielkopolskiej Drogi św. Jakuba. Od dłuższego czasu noszę się z planami wyjazdu w te miejsca na dłużej, ciepłą wiosną albo latem, choć... pewnie wtedy spora część leśnych i polnych dróg będzie słabo dostępna (piach!) dla rowerów. Ale to przyszłość, póki co - jesteśmy w miejscowości Turew.
Pałac... to zabytek dość charakterystyczny, bo zrośnięty z kościołem. Byłem tam pierwszy raz późnym latem ubiegłego roku i miałem szczęście nie natknąć się na odprawianą mszę. Dziś niestety nie mamy farta - jest niedziela, trwa nabożeństwo, więc siłą rzeczy możemy pozwolić sobie na bardzo skromne zwiedzanie okolic pałacowych. Robimy krótki postój, fotki, przekąski i ... czas ruszać do Racotu.
Trasa do Racotu to obraz tego, co nazywam hasłem: "samorządy nas nienawidzą". Nas, rowerzystów. Lokalne, zupełnie pozbawione znaczenia (i tak naprawdę ruchu samochodowego, bądźmy realistami) drogi... z fatalnymi ścieżkami rowerowymi (gruntowe, nawet nie z szutru!!) i zakazami jazdy rowerem po jezdni. Jak po tym jeździć szosówką?!! Czemu te zakazy??!! O ile zasadnym byłoby zrobienie ścieżki wzdłuż jakiejś drogi wojewódzkiej lub powiatowej (no, czasami zdarzają się powiatówki ze sporym ruchem) to wzdłuż tej lokalnej, pewnie nawet nie gminnej drogi do Racotu istnienie takiego DDR-u to pomyłka. Rozmoknięta nawierzchnia, pełno śmieci, jakieś kawałki gałęzi... a obok droga, którą nikt prawie nie jeździ. Takich dróg w gminie (i powiecie) kościańskim będzie sporo. Ale, o tym za chwilę.

W Racocie jak zwykle pięknie. Ekipa życzy sobie chwilę odpoczynku, więc stajemy tradycyjnie na fotki, a po nacieszeniu obiektywów pałacowymi zabudowaniami ruszamy w stronę Gryżyny. Oczywiście... wzdłuż trasy towarzyszą nam znowu te marnej jakości DDR-y. Na kilkukilometrowym odcinku mija nas raptem jeden samochód, i... choć to niedziela, to nie sądzę, by w dni powszednie ruch był tu jakoś znacząco większy. Podobno tak krawiec... no dobra, ale po co te zakazy? Warto byłoby przemyśleć koncepcję oznaczania tych marnych tras. Zamiast obowiązkowych dróg rowerowych, może droga dla pieszych z dopuszczonym ruchem rowerowym? Kto będzie chciał, ten pojedzie tą "ścieżką", kto nie - zostanie na szosie.

W Gryżynie przystaję przy "Lodowni", bo ktoś z ekipy nawiedza sklep. Przyglądam się tablicy informacyjnej i okazuje się, że Gryżyna kryje jeszcze jedną tajemnicę: ruiny kościoła z XIII wieku, zbudowanego z kamieni polnych. Wow, tyle razy tu byłem, również na rowerze, a nie wiedziałem o takim zabytku. Ruszam na rekonesans i widzę, że... owszem, ruiny są, ale dobry kilometr od głównych zabudowań, zupełnie w polu. Docieramy tam polną drogą, na szczęście jest dość sucho i nawet te dwie szosy, które z nami jadą dają radę. Odległość od obecnie istniejącej miejscowości pokazuje dość znamiennie, jak bardzo "ruchome" i "umowne" są granice mniejszych miasteczek i wsi. Trudno przecież przypuszczać, by kościół pw. św. Marcina zbudowano "poza wsią". Nie taka była idea stawiania grubych, romańskich i ... oczywiście obronnych murów świątyni. Do dziś zachowała się główna bryła kościoła i jako taka świadczy o historii tych ziem.

Opuszczamy gryżyńskie zabytki trasą na Wojnowice. Aż do Nowego Dębca, wzdłuż Jeziora Wonieskiego towarzyszą nam te paskudne ziemne ścieżki rowerowe. Dojeżdżamy do trasy nr 432 i skręcamy ku Osiecznej. Ruszam jako pierwszy, bo chcę ekipie zrobić pamiątkowe zdjęcia po dotarciu na miejsce. Te małe zmarszczki jedzie się przyjemnie, aż szkoda, że takich nie mamy w okolicy, byłoby gdzie potrenować "podjazdy". Docieram do Osiecznej, pod wiatrakami wita mnie nasza Dywizja Leszczyńska, czyli dwaj członkowie Bractwa z Leszna: Jarek i Skfar. Przybijamy piątki, a chwilę później dociera reszta rowerzystów. Kawka, ciacho, miody, chleby pieczone na zakwasie... słowem, realizujemy cel wycieczki. I ani się orientujemy, jak mija prawie godzina.
Powrót pod paskudny wiatr i tylko we czworo. Tzn. dzielimy grupę na dwie, bo muszę być w domu przed 17. Jedziemy na zmiany, kilometry mijają, a wietrzycho wieje jak porąbane. W Krzywiniu stajemy na Orlenie, potem jeszcze raz w Śremie, a kawiarni Sowy na ciacho. Na miejsce docieramy kilkanaście minut po 16. Reszta dojedzie już po zachodzie słońca. Piękna, przyjemna wycieczka.

Kilka zdjęć.