Info
Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 190219 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Styczeń1 - 7
- 2018, Październik1 - 1
- 2018, Wrzesień1 - 2
- 2018, Sierpień1 - 0
- 2018, Lipiec4 - 0
- 2018, Czerwiec9 - 0
- 2018, Maj8 - 1
- 2018, Kwiecień17 - 14
- 2018, Marzec16 - 9
- 2018, Luty11 - 10
- 2018, Styczeń10 - 22
- 2017, Grudzień8 - 0
- 2017, Listopad7 - 2
- 2017, Październik15 - 14
- 2017, Wrzesień16 - 4
- 2017, Sierpień15 - 22
- 2017, Lipiec26 - 19
- 2017, Czerwiec13 - 9
- 2017, Maj30 - 12
- 2017, Kwiecień13 - 2
- 2017, Marzec15 - 3
- 2017, Luty14 - 4
- 2017, Styczeń16 - 3
- 2016, Grudzień11 - 4
- 2016, Listopad17 - 2
- 2016, Październik15 - 10
- 2016, Wrzesień22 - 7
- 2016, Sierpień20 - 16
- 2016, Lipiec21 - 20
- 2016, Czerwiec14 - 21
- 2016, Maj25 - 18
- 2016, Kwiecień22 - 25
- 2016, Marzec22 - 8
- 2016, Luty22 - 2
- 2016, Styczeń12 - 10
- 2015, Grudzień10 - 3
- 2015, Listopad20 - 11
- 2015, Październik20 - 25
- 2015, Wrzesień27 - 28
- 2015, Sierpień31 - 15
- 2015, Lipiec2 - 2
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj21 - 52
- 2015, Kwiecień16 - 14
- 2015, Marzec20 - 26
- 2015, Luty6 - 6
- 2015, Styczeń6 - 18
- 2014, Grudzień1 - 0
- 2014, Listopad3 - 1
- 2014, Październik6 - 1
- 2014, Wrzesień10 - 5
- 2014, Sierpień5 - 6
- 2014, Lipiec14 - 6
- 2014, Czerwiec10 - 6
- 2014, Maj13 - 4
- 2014, Kwiecień7 - 8
- 2014, Marzec14 - 3
- 2014, Luty5 - 2
- 2014, Styczeń4 - 4
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad5 - 0
- 2013, Październik14 - 0
- 2013, Wrzesień12 - 4
- 2013, Sierpień12 - 0
- 2013, Lipiec15 - 0
- 2013, Czerwiec14 - 1
- 2013, Maj8 - 0
- 2013, Kwiecień7 - 0
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj3 - 0
- DST 80.67km
- Teren 2.00km
- Czas 03:44
- VAVG 21.61km/h
- VMAX 52.50km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 2984kcal
- Podjazdy 445m
- Sprzęt Zethos
- Aktywność Jazda na rowerze
Na grilla :)
Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 0
Wycieczka rowerowa w pracy nie wypaliła. Początkowo zapaliło się doń mnóstwo osób, a im bliżej, tym mniej nas zostawało. Ostatecznie - przełożono wyjazd na sierpień, a mnie pozostało coś sobie zorganizować na ten weekend. Padła propozycja wyjazdu do brata na grilla i jakoś tak samo przez się wyszło, że pojechaliśmy we dwóch z Witkiem. Dla niego to była druga okazja zmierzenia się z taką trasą - nie jeździ na rowerze za dużo, a poprzednio wysiadły mu nogi. Tym razem się zawziął i stwierdził, że dojedzie.
Ruszyliśmy rano w sobotę. Najpierw 7 km do Trzykolnych Młynów szło świetnie, z lekkim wiatrem z boku. Ale gdy skręciliśmy na Śrem wyszło od razu to, co miało nam towarzyszyć przez całą trasę. Wiatr w twarz, ewentualnie boczny, ale przeciwny... aż zacząłem się martwić, czy Witek da radę. Do Śremu dotarliśmy w ciut ponad godzinę, średnia ponad 24 km/h więc rewelacyjna. Zrobiliśmy krótki postój pod Biedronką. Stojąc tam zauważyliśmy, że na chodniku leży mężczyzna, nie rusza się, ręce ma pod głową jakby spał. Ktoś z przechodniów trącił go lekko oczekując na reakcję, po czym wezwano karetkę. Mieliśmy własnie tamtędy jechać dalej, więc skróciliśmy postój, bo sygnał karetki zbliżał się, a my nie chcieliśmy stać i się przyglądać. Do Dalewa dojechaliśmy bez żadnych przeszkód, choć to trzeba powiedzieć, że ten odcinek to była najbardziej ruchliwa droga tego dnia. W Dalewie skręciliśmy do wioski, a tam czekał na nas jedyny na tej trasie, dwukilometrowy odcinek gruntówki. Trochę piachu, trochę dziur... ale jednocześnie fragment Drogi św. Jakuba.
Asfalt powitaliśmy z radością. Na 41 kilometrze w Bieżynie zrobiliśmy krótki popas, pod wiejskim sklepem pałaszując po pączku. Korciło mnie, aby pojechać do Cichowa, gdzie Andrzej Wajda kręcił onegdaj Pana Tadeusza, ale gruntowa droga, która tam wiodła niezbyt zachęcająco spoglądała na moje cienkie szosowe opony. Trzymając się więc planu ruszyliśmy w stronę Starego Gostynia. Zaczęły się podjazdy (okolice Dolska to głównie takie pagórkowate tereny).
Chwilami było ciężko, jednak widoki, jakie tam roztaczały się dookoła, pozwalały zrekompensować wysiłek.
Po pierwszym, niezbyt stromym, ale długim na prawie dwa km podjeździe nasze pączki odeszły w niebyt, ale nie było ich co wspominać, bo na zjazdach można było spokojnie powetować sobie wcześniejsze zmęczenie. Na jednym z nich wykręciłem 53 km/h, Witkowi endomondo pokazało prawie 70... trzymałbym się jednak wskazań mojego licznika.
Jadąc tak po tych pagórkach dojechaliśmy do Goli, gdzie przecięliśmy trasę Leszno - Gostyń i przez Witoldowo ruszyliśmy przez słynną wielkopolską patelnię do domu.
Trasa do Łęki Małej to praktycznie jazda w słońcu, pod wiatr, w niezłej duchocie. W Łęce stanęliśmy na dłużej, bo miały do nas wyjechać na spotkanie dwie rowerzystki - ostatecznie Witek został nad stawkiem mocząc nogi, a ja pojechałem im naprzeciw, bo pobłądziły biedactwa :)
Tym samym nadłożyłem drogę drogi w stosunku do pierwotnego planu, szybko je jednak odnalazłem, wróciliśmy wspólnie na trasę i ostatecznie przez Rokosowo dojechaliśmy do Pudliszek, gdzie czekała kawka i grill na działeczce. Witek dojechał w całkiem niezłej średniej, więc gratulacje dla niego. Zwłaszcza, że to było 70 km z wmordewindem :)
Trasa na koniec: