Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 190219 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.30km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 20.07km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 2400kcal
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

NSR

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 12.04.2015 | Komentarze 0

Wyjazd na NSR zaproponował znajomy. W sumie i tak chciałem się tam przejechać, żeby rozpoznać sobie część terenu przed letnim przejazdem całego Nadwarciańskiego Szlaku św. Jakuba, który planujemy przejechać w kilka osób. Sobota była praktycznie nierowerowa, a ciepła jak nigdy dotąd, więc liczyliśmy, że w niedzielę będzie podobnie. No, nie było. Już w nocy słychać było, że wiatr targa okiennicami, co niezbyt dobrze rokowało. Rano okazało się, że wieje i to raczej bardziej niż mniej. No nic, tylko cieniasy planują trasę na jazdę z wiatrem i powrót pociągiem. My zamierzaliśmy przejechać zaplanowane "kółko".

Ruszam na zbiórkę na kórnickim rynku przed dziesiątą. Spotykamy się i dalej już tradycyjnie przez mój Bnin na Zaniemyśl i Zwolę. Jedzie się szybko i bezwysiłkowo, wiatr pcha nas przed siebie. Przed Potachami zjeżdżamy z asfaltu na nadwarciańskie wały, to 26 km trasy dla mnie i tak ma już zostać przez kolejne 35.

Widoki - klasyka NSR-u.


Jadąc tak sobie ze sprzyjającym wiatrem docieramy do Solca, gdzie most na Warcie jest celem naszej przeprawy.

Ruszamy na drugą stronę... deski trzeszczą, z przeciwka pojawia się rowerzystka i zanim zdążyłem się wypiąć z spd-ów - zahaczam kierownicą o widoczną na zdjęciu powyżej (po lewej stronie zdjęcia) stalową siatkę - skutek - gleba na moście. Pierwsza tego dnia.
Po drugiej stronie robimy przerwę na foty i jedzenie - wcinam banana, Jędrzej zauważa jakiś słupek wbity w ziemię - oznaczenia na nim z 1947 roku, godło... robi zdjęcia by sprawdzić gdzieś, co to oznacza. 

Po sesji ruszamy w kierunku Śremu. Pod wiatr. Paskudnie pod wiatrrrrrr... zjeżdżamy więc wkrótce z wałów, starając się jechać obok nich, co daje niewielką, ale jednak osłonę. Przystaję przy ruinach świączyńskiego majątku - nawet tak zrujnowane po latach robią niesamowite wrażenie. 

Ze Świączynia jedziemy do Gogolewka. Tam, gdzie nad Wartą, skryty wśród pól i łąk, na końcu świata stoi śliczny drewniany kościółek. Widok sprawia wrażenie, jakby czas tam zatrzymał się kilka stuleci temu. 


Wiatr nam nie odpuszcza cały czas. Ciężko utrzymać średnią na przyzwoitym poziomie, na dodatek dukty na wałach też nie pomagają. Ale widoki, całe mnóstwo dzikiej zwierzyny rekompensowały zmęczenie. Udaje nam się ominąć część piachów przed wsią Bystrzek, niestety tylko część. Ale już wiem, którędy jechać wałami, by nie wpaść w te piachy latem - ha! i tak zrobimy. Tuż przed obwodnicą śremską wyjeżdżamy z lasu i zastajemy widok delikatnie mówiąc wkurzający:

Dwa zastępy straży pożarnej dogaszają podpalone zbocze wałów powodziowych. Jakieś 50 metrów dalej zaczyna się las... - tyle się mówi, że wypalanie traw nic nie daje, że jest głupie i nieodpowiedzialne, i jak widać - ciągle nie brakuje debili, którym taka zabawa wydaje się przednia. Ech...

Do Śremu docieramy już bez przeszkód, promenadą nad Wartą. Wietrznie i chłodno, więc ludzi prawie nie ma. Ostatnie fotki...

... i grzejemy do domu. Wiatr coraz bardziej sprzyja, a ostatnie 10 km to już w ogóle bajka. Przyjemna trasa. Fajnie się jechało.


Kategoria przejażdżki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]