Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi elizium z miasteczka Kórnik. Mam przejechane 50944.69 kilometrów w tym 3241.25 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 190219 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy elizium.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:591.44 km (w terenie 11.00 km; 1.86%)
Czas w ruchu:25:14
Średnia prędkość:23.44 km/h
Maksymalna prędkość:55.70 km/h
Suma podjazdów:1894 m
Suma kalorii:22669 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:42.25 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 57.32km
  • Czas 02:19
  • VAVG 24.74km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 2235kcal
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klątwa?

Poniedziałek, 10 marca 2014 · dodano: 10.03.2014 | Komentarze 3

Kolejny wyjazd do pracy w kujawsko - pomorskie zdecydowanie - mimo, że marcowe dni jeszcze bywają krótkie - trzeba było wykorzystać na gminobrania rowerowe. Zarazem nie zaszkodzi potrenować, MP zbliża się nieubłaganie, a ja kiepsko setki dwie dopiero zrobiłem. Zatem: szybko spakowałem się po pracy, wskoczyłem do auta i o 16.30 byłem już na starcie mojej trasy, czyli w Lipnie.

Plan był... jaki był, a skończyło się tym, że poputałem drogi i zamiast na Skępe pojechałem na Płock. Zorientowałem się w sumie po jakichś 9 km, gdy byłem przekonany, że miasteczko powinno już co najmniej majaczyć na horyzoncie, a zamiast tego wszędzie był las. Na dodatek droga przez knieję zaczynała wyglądać nie jak odcinek, ale prosta. Bez początku i bez końca. Zaliczając trzecią gminę - Tłuchowo potwierdziłem swoje przypuszczenia, skręciłem na Sierpc, czym spowodowałem napoczęcie województwa mazowieckiego. 

Zanim jednak do tej gminy dojechałem, to za wspomnianym Tłuchowem nagle okazało się, że ... a zresztą zobaczcie.



To wcale nie był jakiś odosobniony przypadek. Przeciwnie, te zwały śniegu zalegały w rowach na znacznej długości. Odczuwalna temperatura też jakby spadła, słońce zaszło i co tu kryć - jazda przez las, nawet na blazującym mactronicu zaczęła przypominać wyścig. Z czasem, z szepczącym za uchem strachem. Z ciemnymi okiennicami mijanych domostw i szczekającymi psami - jedynymi jak się zdawało mieszkańcami tamtych okolic. Za Ligowem wjechałem ponownie na drogę na Skępe, tam też spotkała mnie niespodzianka, jak nic pasująca do ilustracji naszych tegorocznych, nieźle zapowiadających się wakacji.



W Skępem pożałowałem, że nie mam aparatu i statywu, bo klasztor, z którego miejscowość słynie robi wrażenie. Sfociłem go czym mogłem i dalej już DK 10 pognałem do Lipna.



Przyjemnie. Mimo sporego ruchu nowa nawierzchnia, szerokie pobocze i perspektywa poprawienia średniej dały mi mocnego kopa. No, prawie mocnego. Cała zaś trasa wyglądała tak.

A tytułowa klątwa? No cóż, nie wiem czy pomylenie trasy łapie się pod ową klątwę. Ponoć jeden znajomy, mieszkający w pobliżu przynosi różnego pecha rowerzystom. Sprawdzimy to ... jutro.


Kategoria przejażdżki


  • DST 111.79km
  • Czas 04:40
  • VAVG 23.95km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 4310kcal
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jedna: gmina i setka

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 08.03.2014 | Komentarze 0

Zaczyna mi brakować gmin w okolicy. Znaczy się - są, ale trzeba dalej pojechać, by jakąś zaliczyć na rowerze. Toteż, gdy Grzegorz zaproponował dłuższą trasę (jeździliśmy wspólnie dotąd takie po 50-60 km), to się nie namyślałem wiele. Pyzdry. 

Wyjechaliśmy rano, temperatura była w plusie (endomondo kłamie jakby co) stałym odcinkiem na Zaniemyśl. Potem nówka europejska droga do Solca (no - nie przez cały czas) i Solca przez Krzykosy przejechaliśmy na drugą stronę DK 11. Minęliśmy prom w Dębnie, ale nie pojechaliśmy nań, podobnie zrobiliśmy z Czeszewem i Nowej Wsi Podgórnej. Zaraz za nią zaczęły się delikatne podjazdy, ale nie przeszkodziło nam to przejechać pierwszych 50 km ze średnią prawie 27 km/h. 



W Pyzdrach, które zaliczyłem właśnie jako gminę zrobiliśmy krótki popas, zjadając każdy po zmiażdżonym bananie (zjeżdżając nad Wartę, by spojrzeć na panoramę miasta Grzegorz zaliczył glebę i lekko rozgniótł owoce). Fotki pamiątkowe (słabe niestety, niebo stalowe wcale - mimo zapowiedzi Norwegów z yr.no się nie rozpogodziło) i ruszyliśmy do Miłosławia. Czekał nas teraz ciut większy ruch samochodowy, niż dotąd, ale faktycznie wcale nie było tak źle. Dla przykładu - przed Borzykowem - dogonił nas tir i mimo, że robiliśmy mu miejsce by nas wyprzedził, zwolnił, pozwalając nam na luzie skręcić na Miłosław. 

Po zmianie kierunku pojawił się wreszcie lekko przeciwny wiatr. Spadło więc nasze tempo i do Miłosławia dowlekliśmy się słabym tempem. Tam czekolada na pół, uzupełnienie płynów, trochę gimnastyki i rozprostowania kości od razu polepszyło nam nastroje. Byłyby całkiem niezłe, gdyby nie paskudne drogi. Zwłaszcza odcinek z Miłosławia do Winnej Góry wytrząsł nas okropnie, a Grzegorz podwójnie to odczuł tym swoim niedawno na nartach wybitym barkiem. Lepszą jakość dróg przyjęliśmy z entuzjazmem, choć trzeba przyznać, że całą drogę na Środę to taki misz masz. Raz ok, raz kiepsko jeśli chodzi o nawierzchnię. Za Środą piknęło nam 100 km, w czasie 4h 7 min, więc naprawdę nieźle jak na mnie. Szkoda, że potem jakoś wiatr nie pozwolił utrzymać tempa i ostatecznie dojechaliśmy na miejsce, mając w nogach około 5 km więcej niż pierwotnie było w planach.

Generalnie bardzo udany wyjazd. Teraz potrenujemy z Waskiim (plan jest na prawie 135 km) i potem przyjdzie czas na dwusetkę. 




  • DST 60.34km
  • Teren 1.90km
  • Czas 02:34
  • VAVG 23.51km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 2312kcal
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Treningowo vol. 5

Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 0

Przetestowalem nową trasę na Solec. Jest pięknie wyasfaltowanym kawałkiem za pieniądze UE, potem przechodzi w klasykę dróg gminnych w tym powiecie, czyli jeździmy środkiem bo poboczem się nie da. Jeszcze tylko z Solca muszę znaleźć odcinek asfaltu, by się nie cofać po śladzie - jazda na Sulecinek jest, mimo utwardzenia groźna dla męskiej dumy, tak trzęsie :)

Pierwsze 25 km pod wiatr, potem różnie bywało. Sporo rowerzystów, piękne słońce i stada dzikich ptaków ciągnące nad Jeziorem Bninskim. Wiosna Panie na całego, wiec kręcimy i biegamy, by łatwiej było pewne rzeczy wziąć na klatę. W końcu "...jeszcze gorzej będzie latem" ... 


Kategoria przejażdżki


  • DST 32.22km
  • Czas 01:19
  • VAVG 24.47km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1252kcal
  • Podjazdy 98m
  • Sprzęt Zethos
  • Aktywność Jazda na rowerze

Treningowo vol. 4

Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 0

Lampki nie przyszły, a to co nam nie nadaje się na jazdę po zmroku. Trzeba było skrócić dystans, bo słońce zachodziło szybko, a mgiełka delikatna zawężała widoczność. Skończyć na masce jakiegoś auta jeszcze przed rozpoczęciem sezonu (choć, chyba sezon już zaczęliśmy 1 stycznia, co?) byłoby marnym wyczynem.

Więc w Śnieciskach zawróciłem do domu, zamiast grzać na Słupię i potem Runowo. Skutek - tylko 32 km. 


Kategoria przejażdżki